Tak samo jak w Polsce miliony ludzi borykają się z problemem znalezienia sobie zajęcia, tak i w Ustce. Tylko skala mniejsza.
Upijają się codziennie do nieprzytomności poszukując sensu egzystencji. Nie potrafią ułożyć stosunków z własną lub cudzą żoną w kwestii wynoszenia śmieci i gotowania obiadu. Pomysłowość w tych dyscyplinach jest żadna, choć sądząc ze skali zjawiska miliony ludzi powinny mieć setki tysięcy wariantów rozwiązań takich prozaicznych kłopotów. Natomiast rozwiązania, zdawałoby się, horrendalnych problemów, jak gotowanie zupy pomidorowej w Wiśle czy też wyprodukowanie kiełbasy o długości ponad półtora kilometra, znajduje rzesze entuzjastów i pomysłodawców.
Jest muzeum Gwizdków w Gwizdowie, bije się wyśrubowane rekordy żonglowaniu piłki przez 24 godziny na określonej trasie , a siłacze, inaczej strongmeni, przechodzą do historii ciągnięciem ciężarówki, która bez ich pomocy potoczyłaby się dalej i szybciej. Wniosek stąd zadziwiający. Łatwiej jest znaleźć rozwiązania maniakalnych problemów, które na dobrą sprawę nikogo nie powinny obchodzić na przykład jak porąbać drzewo moherowym beretem niż zaradzić niedostatkom domowego budżetu.Dopóki zachwycają nas szczyty nadzwyczajnej głupoty, dopóki sposobem na pieniądze będzie gra w totka, a w pogardzie mieć będziemy frajerów zarabiających na życie normalną pracą o dobrobycie w kraju będzie się mówiło jak o czymś niezwykłym, nieosiągalnym. Tak tez będzie się myślało o noclegach nad morzem- nieosiągalne. A przecież jest to na wyciągnięcie ręki.
Poza historykami sztuki i wieczyście zawistną korporacją aktorów nikt nie pamięta, kto i kiedy najlepiej zagrał rolę Hamleta, kto wspiął się na najwyższe koturny recytując Mickiewiczowską Improwizację, czyj król Lear był najbardziej ślepy i kto najlepiej udawał prochińskiego dziennikarza na prywatce Wyspiańskiego. Każdy natomiast członek rechotliwego narodu polskiego rozpoznaje z radością Jasia Fasolę, a kto stary, to Fernandela czy Luisa De Funesa. Polak ma w pamięci Piszczyka, Anioła stróża od Barei, Pawlaka i Kargula, Himilsbacha grającego w „Rejsie” samego siebie, pana Kiepskiego z rodziną. Zwykły obywatel pamięta tylko swych "rozweselaczy".Kocha tylko facetów śmiesznych, zdolnych go rozbawić a i zwraca uwagę na rzeczy ciekawe. Nieabsurdalne.
Dla mnie magicznym miejscem, gdzie zawsze mogłem oddalić się od prozy życia był cyrk.Duży, czy mniejszy, z większą ilością zwierząt, czy z mniejsza, z dłuższym bądź krótszym programem zawsze zostawiał w moim wnętrzu duży zapas pozytywnego nastawienia, optymizmu, radości. Cyrkowcy niekiedy anonimowi, często dorównujący kunsztem aktorskim tym z ukierunkowanym wykształceniem, bawią, niekiedy uczą, ale najważniejsze, że w czasie spędzonym w cyrku przenosimy się do barwnego, pełnego wesołego zgiełku świata magii.
Do Ustki zawitał własnie Cyrk Europa z nowym programem 2012, a w nim pokazy zwierząt takich jak: konie, kuce, kozy, renifery, egzotyczna krowa, pieski, drapieżniki, akrobatyka napowietrzna: szarfy, ring-trapez, lina meksykańska, balans ze szkłem, Persze. Natomiast bawić nas będzie wesoły clown Rico! Namiot cyrkowy stoi w Ustce przy ulicy Sportowej na boisku.
Wspaniałych emocji! :)
Write a comment
Kasia (Saturday, 12 May 2012 11:39)
Ciekawe, Darku, ale dla mnie także cyrk był i będzie kojarzyć się z miejscem magicznym. Chodziłam do niego jako dziecko a później z własnymi dziećmi. Oczywiście innym spojrzeniem patrzałam na te przedstawienia jako dziecko i jako osoba dorosła ,ale fakt pozostanie faktem ,że jak to pięknie napisałeś -w czasie tam spędzonym przenosimy się w świat magii . Choć na chwilę można oderwać się od szarej codzienności, problemów i monotonii życia...Mam nadzieję, że występujący tam cyrkowcy będą nadal nas bawić a my w końcu docenimy ich pracę, kunszt...i danie nam tej odrobiny magii :)
Pozdrawiam :)
Partnerka:) (Saturday, 12 May 2012 13:30)
:) z racji tego że mam dzieciaczki,jestem corocznym gościem cyrku......zawsze podobają mi się akrobacje par o pięknych,posągowych sylwetkach.....kocham konie więc one nawet jak nic nie robią,dla mnie są piękne :)
Trochę humoru.....jakiś iluzjonista:) i jest super ;)
Jedyna rzecz, do której mam zastrzeżenia to ich rzekome promocje, bilet wejściowy gratis (ten ze zdjęcia) że dwoje dzieci na bilet wejście gratis,za to kosmiczna cena biletu dorosły :) po co ta farsa,nie lepiej ustalić normalne ceny biletów i ulgi dla dzieci....jak wszędzie ;)
Piotr O. (Sunday, 13 May 2012 10:37)
Witam :)
Cyrk osobliwości od dziecka mnie fascynował,ten zapach,kolor,gwar,nie opuszczałem swojego miejsca nawet w przerwie gdy ustawiano klatki na arenie dla dzikich zwierząt :)
Cyrk "piękno kruche i ulotne domagające się sprawiedliwości jutra a przy tym usprawiedliwione nie powagą".
Radość,smutek,oczekiwanie,lęk,odwaga,głupota,śmieszność,przebiegłość,zręczność.I niedocenione poświęcenie wszystkich cyrkowców,to ciężka praca i trzeba naprawdę lubić takie życie.
Powinienem być przeciwko z racji trzymanych tam zwierząt,nie jestem,znam bardziej rażące miejsca,niehumanitarne...
Nie wiem czy Wy też pamiętacie smak lodów sprzedawanych na terenie cyrku...niepowtarzalny,jak i resztki waty cukrowej na nosie...i oranżada w woreczku ze słomką ;)
Życzę dobrej zabawy i fascynacji.
:)
Zośka (Monday, 14 May 2012 06:39)
Nie mam z kim chodzić do cyrku ale wspomnień z rodzinnych wycieczek tam mam co niemiara. Jest to na pewno miejsce inne, niespotykane, fascynujące i magiczne dlatego nigdy nie zgodzę się z fanatykami chcącymi w obronie ubzduranych sobie godności zwierząt aby pozamykać cyrki. To jest wbrew logice i naturze podobnie jak wegetarianizm! Trzeba pilnować aby nie katowano zwierząt a nie wylewać dziecko z kąpielą obsmarowując wszystkie cyrki jednakowo.
mała (Tuesday, 15 May 2012 10:00)
ale ja to mam cyrk codziennie i jak przyjedzie za miesiąc ten konkretny to zajrzę co tam mają może się czegoś nauczę żonglowania na przykład a najbardziej to podobają mi się te figle w powietrzu i te panie sobie tak po tym schodzą i się wdzięczą jakby to było piórko a to niemożliwe bo ja wiem bo lubię sobie czasem poskakać po drzewach tam sobie gruchnę albo śliwę zdobędę i zarobiłam sobie na tym więc na bilet będę miała
Romek (Thursday, 17 May 2012 02:19)
Mieliście farta u mnie już dawno cyrku nie było.Zawsze nęciły mnie ich tyły.
ustczanka (Thursday, 17 May 2012 09:08)
Byłam,obejrzałam,dobry program,trochę za mało wykonawców,zanim się rozkręciłam to nie wiem kiedy przeleciały te 2 godziny.Dzieci bez tzw. wiercenia wpatrywały się zaciekawione,a gdy na salę wchodził clown Ricco cieszyły się już naprzód.Miał ciekawe pomysły,niektóre mu nie wychodziły,głównie te jak przekonać zwierzęta by wykonały poszczególne czynności,ale miał dar kamuflażu,wszystko obracał w żart,jakby tak właśnie miało być.
A potem w przerwie ta długa kolejka po watę cukrową,dobra,puchowa,niczym się nie różniła od tej z mojego dzieciństwa,składników mało,więc nic do ujęcia.Wyczuwało się jednak inną atmosferę,w obsłudze,w obejściu,tu jest różnica kolosalna,cyrki słabo przędą,ten nie był najmniejszy,ale czy to aktualne przyjęcia komunijne,czy brak czasu,czy własne kino domowe,zadecydowały o niepełnej frekwencji,nie wiem.Mam tylko nadzieję,że cyrki wrócą do łask a inne zdobycze techniki spowszednieją,zależy mi na tym bo jest to zdrowszy sposób na spędzenie czasu i "odchamienia" się,bardzo ważne jest wyjście do ludzi,bycie częścią tłumu.
Dlatego lubię cyrk,kino i koncerty wszelkiego rodzaju.Pozdrawiam autora artykułu jak również wszystkich komentujących.
Wylinka morska (Friday, 18 May 2012 09:43)
U mnie w domu nie trzeba nikogo namawiać do cyrku :))
To sama przyjemność,po części obowiązek nawet,luźna sympatyczna imprezka,dla dzieci fajne przeżycia,tak się już utarło i uwielbiamy cyrk z wesołymi clownami i odpusty ze strzelaniem z cętek czy korków :))
Jeśli naprawdę ktoś kiedyś da swojemu dziecku na imię Tradycja to będzie to człowiek bardzo wyobcowany zagubiony,szanujmy nasze wspomnienia i rodziców,na końcu zawsze wraca się do początku a środka się żałuje ;)))
Pozdrawiam ciepło :)))
Ludmiła Janusewicz (Saturday, 14 July 2012 04:47)
Pozdrawiam miło, przyjemny blog