Światem powinni rządzić zjadacze bigosu, gęsi, kaczek, śledzi, kaszanki, golonki i salcesonu. Nie wiadomo dlaczego czerpie się ze USA bez wyboru, nawet obyczaje, więc na przyjęciach oficjalnych podają u nas łykowatego indyka polanego kompotem z puszki. Bary nazywają jakoś dziwnie, tak nie po polsku. I to w kraju, gdzie elyta zawsze ucztowała smakując produktów ze świniobicia i samogonu.
Przy ulicy Darłowskiej w Ustce znajduje się jeden z wielu barów mieście, Boston Bar. Nazwa Boston Bar została wybrana przez właścicieli z sentymentu do miasta, w którym spędzili kilka lat swojego życia ciułając i odkładając każdy grosz na założenie własnego biznesu po powrocie do Polski. Nie zaczyna się jednak ta opowieść w Bostonie w stanie Massachusets a już po ich powrocie, w mieście Ustka. Na temat tego baru wybuchają w różnych miejscach realnego i wirtualnego świata co rusz ożywione dyskusje. I oto mechanizm jest wciąż taki sam: fanatycy, z mózgami rozmiękczonymi nienawiścią, podrzucają byle co, na ogół łgarstwo. Po czym, wbrew wszelkim regułom i wbrew zasadom życia publicznego, a z obrazą sensu, odzywa się cała orkiestra kolesi. W głowie przeciętnego obywatela jego zdolności myślowe przerabia się na wieloskładnikową pizze. Przeciętny Kowalski to wierzy, to nie wierzy, ale jest przekonany, iż problem ewentualnej brudnej toalety w barze, czy też sraczki po zjedzonym daniu, specjalności zakładu, jest teraz sprawą najdonioślejszą i bulwersującą. Z każdego g*wna, które podrzuci zawistny sąsiad, niezadowolony pracownik, rozczarowany klient czyni sie wybuch jądrowy. W rezultacie, zniszczona zostaje przez takich pierdzieli wszelka zdolność ludzi do pojmowania i stopniowania ważności dziejących się wydarzeń w mieście. Pępkiem życia staja się w Ustce okoliczności podawania bigosu w Bostonie. Ta orkiestra, hucząc, przerabia społeczeństwo w zbiór idiotów. Mali kłamcy, z małego miasta, sprawiają, że unicestwia się w ludzkich głowach obraz realnego bytowania społeczności całej i zastępuje go światem udawanym.
Niełatwe życie mają nuworysze w Ustce. Ta mała społeczność dokładnie wie, widzi i pilnuje, aby przypadkiem nikt spośród nich nie wybił się nawet ociupinkę wyżej. Nie ważne jaką pracę dla osiągnięcia tego celu wykona, jak bardzo się natrudzi,ile wyrzeczeń sobie narzuci. A przecież rynek, gust konsumenta, konkurencja są wystarczającymi narzędziami, aby zweryfikować stawiane zarzuty. I tego najlepiej się trzymać, nastawiając się na weryfikację rzeczywistości poprzez własne doświadczenia. Organoleptycznie również ;)
Write a comment
Zośka (Wednesday, 30 November 2011 00:24)
Nie biorę na poważnie opinii obcych mi ludzi, co innego znajomi, których dobrze znam. Każdy z nas ma inne upodobania, oczekiwania i nawet smak.
zzz (Wednesday, 30 November 2011 12:22)
każdy jak widzi właściciela "boston bar" to omija ten lokal z daleka a nawet przechodzi na drugą stronę ulicy jedzenie jest zajebiste ale jak idę się napić piwa to idę się napić piwa a nie że ten koleś za barem wciska mi wszystkie pizze po kolei ku*** jak będę chciał zjeść pizze to ją zamówię a nie piwo poraszka wciskanie żarcia na silę wolimy chodzic do piku chociaż że tam czasami jesteśmy głodni po paru piwach ale przynajmniej można sie pośmiać wraz z obsługą ( ale normalnie,nie ma cienkich hasel) proponujemy zmienić taktykę lub obsługę
ewa (Wednesday, 30 November 2011 16:21)
Najlepiej organoleptycznie. Zaściankowości i głupoty nie zmienisz to jak walka z wiatrakami . Swoisty miszmasz.
gość (Thursday, 01 December 2011 00:50)
Ale ta toaleta w bostonie jest juz legendarna!
On (Thursday, 01 December 2011 12:29)
Nie wiem, ja tam jadam, czasami na kilka piw wstąpię i żadnej hucpy nie widzę.
Zośka (Friday, 02 December 2011 00:29)
No własnie, każdy ocenia z poziomu oczekiwań i ich reakizacji.
włóczykij (Friday, 02 December 2011 09:12)
Boston,boston...Nie znam, za moich czasów najlepsza knajpa w Ustce była vis-à-vis przystanku dziesiątki przy Marynarki Polskiej.Nie pamiętam już nazwy, wchodziło się na piętro po schodach.Natomiast z całą resztą się zgadzam w całej rozciągłości.Wodę z mózgu zazdrośnicy próbują robić innym;)
Wylinka morska (Wednesday, 08 February 2012 17:33)
A to ciekawe...
<plusk>
Wylinka morska (Wednesday, 08 February 2012 17:37)
Oj chłopie,najlepsza a nie pamiętasz nazwy,czym się tam znieczulałeś? ;)
R K (Tuesday, 14 February 2012 11:38)
Byłem w ostatni weekend w Bostonie, czyli 10.02.2012. Powiem tak, jedzenie przezajebiste! jestem z Łodzi i szukałem miejsca gdzie można zjeść no i ktos z miejscowych odesłał mnie do Bostonu. Pizza prze pyszna (przypomniała mi tę jedzoną w ostatnie wakacje w Neapolu - swoja droga knajpa Boccacio di rosa też polecam :)Wracając do Bostonu, Piza i bigod z ziemniakami, to jadłem i mogwe stwierdzić że super, do tego właściciel, który robi niesamowity klimat pozytywny tego miejsca, reasumując, całkiem subiektywnie Boston POLECAM! Jak jeszcze kiedyś wrócę do Ustki na pewno tam zajrzę :)
Bywalec (Tuesday, 13 March 2012 18:24)
Boston Bar? Bylem w nim kilka razy, żadna rewelacja. Może po kilku głębszych życie tam nabiera tempa,bo tak to cała ekipa rusza się jak muchy w smole.I właściciel dla mnie jest zbyt bezpośredni i nachalny.Reszta ujdzie.
seks telefon (Wednesday, 18 January 2017 05:02)
quam
sex telefon 24h (Wednesday, 18 January 2017 22:23)
nieindagowany