Było przed godziną 23.00 gdy wybrałem się na spacer. Na wysokości O.W. Azoty zszedłem na plażę i natychmiast poczułem czego zapomniałem zabrać a raczej ubrać. Tak ostro wiatr zaciął od morza. Niedoskonałości w mej garderobie, jak zwykle, wynagrodził mi widok jaki rozciągał się przede mną. Morze, niespotykanie spokojne o tej porze roku wydawało z siebie jedynie cichutki pomruk. Na czystym niebie widoczne gwiazdy konkurowały w rozjaśnianiu otoczenia z ustecką latarnią a ja mimo lekkiego chłodu na wysokości nóg czułem się wspaniale, prawie szczęśliwym. Bo co więcej do szczęścia człowiekowi potrzeba poza zdrowiem, sytością i przepięknym, nocnym krajobrazem roztaczającym się przed oczami? A czymże jest to opiewane i stawiane przez poetów za cel szczęście? Na pewno każdy ma swoją teorię, swoje zdanie na ten temat.
Władysław Tatarkiewicz, wszechstronny naukowiec i filozof, wyróżnia cztery rodzaje szczęścia:
1. szczęście jako „wybitnie dodatnie wydarzenia”;
2. szczęście jako „wybitnie dodatnie przeżycia” wpływające na bieg życia człowieka;
3. szczęście jako „posiadanie największej miary dóbr dostępnej człowiekowi” – chodzi tutaj o dobra materialne, które podnoszą status naszego życia i dobra psychiczne ;
4. szczęście jako zadowolenie z życia –chodzi tutaj o całościowy bilans szczęścia w życiu danej osoby. Jeśli jest więcej w dotychczasowym życiu chwil, zajść pozytywnych, to można powiedzieć, że życie takiej jednostki było szczęśliwe.
Tatarkiewicz pokusił się nawet o sformułowanie definicji życia szczęśliwego. I tak według Władka życie szczęśliwe, to "życie dające trwałe, pełne i uzasadnione zadowolenie". Enigmatycznie brzmi, prawda?A czy my mówiąc, że jesteśmy szczęśliwi bierzemy pod uwagę cale swoje życie, czy tez poddajemy się nastrojom chwili, mirażom życia? Władysław Tatarkiewicz dzieli pojęcie szczęścia na subiektywne i obiektywne. Myślę, że samemu jest trudno obiektywnie ocenić nasz poziom wewnętrznego zadowolenia. Zawistnym sąsiadom jeszcze trudniej.
Dla Demokryta szczęście to tyle co dobre samopoczucie lub dobry stan duszy, natomiast Sokrates i Platon wysunęli pogląd, że szczęśliwym jest ten, kto w swoim życiu posiada dobra rozumiane jako cnoty. Dobra były rozumiane przez nich jako "rzeczy dobre i piękne", więc były to dobra nie tylko materialne, ale i duchowe.Arystoteles szczęściem nazywał posiadanie togo co najcenniejsze. Kryterium oceny cenności był sam człowiek. Jeśli najcenniejsza była dla niego wiedza, to szczęśliwym był ten, który ją posiadł, jeżeli najcenniejsze były dukaty, to....wiadomo ;)
Wszyscy znamienici filozofowie swoje wywody kończą wnioskiem, że sprecyzowana definicja szczęścia jest nieosiągalna. Chyba, że mogą ją sprecyzować goście zaproszeni na kolacje w usteckiej restauracji Syrenka zorganizowaną przez Magdę Gessler. Porównując menu podane podczas uroczystości z domowym jedzeniem. Ciekawe, które zasłużyłoby na to zaszczytne miano? :)
viola (Wednesday, 23 November 2011 14:22)
jak ktos nie ma czym gryzc,to w restauracji by mogl poczuc sie nawet nieszczesliwym;)
nawet jesli kiedys czujemy sie szczesliwi,to zaraz wymyslimy cos,co sprawia,ze czar pryska.....taka jakas przekorna jest ta ludzka natura.......;))
Zośka (Thursday, 24 November 2011 00:20)
Gesslerowa to dopiero szczęściara, że ze swoim tupetem i skłonnością do narcyzmu jeszcze ma wakat w tv!A my musimy umieć odnajdywać szczęście w rzeczach małych codziennego dnia,to jest recepta na bycie szczęśliwym!
włóczykij (Thursday, 24 November 2011 12:35)
No właśnie,wszyscy szukają szczęścia,ale nikt nie wie jak ono wygląda;)Madzia Gessler zawsze była zadufana w sobie,występy przed kamerami tylko umocniły jej wysokie mniemanie o sobie:))
Partnerka:) (Thursday, 24 November 2011 14:22)
Szczęście.....jestem szczęśliwa wtedy gdy moi przyjaciele tacy są, są szczęśliwi....jestem smutna gdy okazuje się że oni jednak nie są przyjaciółmi :(
są tylko wtedy gdy jestem doskonała, gdy zawodzę lub sama mam kłopoty, już nie jestem dobrym materiałem na kumpla ....wtedy jestem be
więc to moje szczęście to też fikcja.....było tylko moim odczuciem...
Jestem szczęśliwa czasem gdy mogę sobie namalować szczęście takie o jaki marzę, oprawić w ramki....powiesić w salonie....to moja pasja,której nikt mi nie odbierze :D
zagadka (Thursday, 24 November 2011 18:20)
Szczęście....
Nikt jeszcze nie ułożył i mam nadzieję, że nie ułoży jednej definicji szczęścia... bo i po co ????
Przecież ile jest ludzi, tyle jest wariantów pojmowania szczęścia.... ile jest dobrych zdarzeń, tyle jest szczęśliwych chwil....
Każdy, kto chce być szczęśliwym lub chociaż trochę szczęścia zaznać, ma przecież na to sposobność....
Nie zazdrościć innym, cieszyć się tym, co się ma, a jak chce mieć więcej, to po prostu starać się osiągać własne cele, oby nie za wszelką cenę....
Moim skromnym zdaniem, prawdziwe szczęście, to zbiór wszystkich "małych szczęść".... tych właśnie drobnych i większych radości dnia codziennego.... trzeba tylko umieć je zauważać i cieszyć się nimi... trzeba również nauczyć się cieszyć szczęściem innych...
Tak, tak zwyczajnie cieszyć się, a nie zazdrościć.... :)))
Zośka (Friday, 25 November 2011 00:27)
A jednak niektórzy są szczęśliwi jak mogą u innych wzbudzić zazdrość i stąd te kredyty na samochody,mieszkania,nowe ciuchy spłacane latami.
Wylinka morska (Friday, 25 November 2011 07:28)
Masz szczęście,że możesz tak sobie dreptać po Ustce i nie boisz się ciemności ;)
Ja widziałam szczęście i moje życie nie jest już takie jak dawniej i bardzo się z tego cieszę :)
Wylinka morska (Tuesday, 29 November 2011 05:39)
Czasami trzeba usiąść obok i czyjąś dłoń zamknąć w swojej dłoni, wtedy nawet łzy będą smakować jak szczęście.
— Wacław Buryła