Raptem, gwałtem zniknęła z mojego życia a miała być zawsze...Miała dbać o mnie, pilnować abym nie robił niczego wbrew sobie, odeszła, cholera, poszła sobie...I co z tego, że nie z własnej woli, że walczyła gdy na walkę już było za późno, że jej strach, ból, niemoc, chęć życia widoczny w Jej oczach na zawsze wrył się w mą pamieć....? To boli, mówią, że to dobrze, bo ból duszy to oznaka człowieczeństwa.... Nie ma jej, a są dni, że tak bardzo jej potrzebuję, potrzebuję jej zawsze- nie ma jej.... Jak wskrzesić w tym Świecie bestialskim, brutalnie sprawiedliwym, miłości mej obiekt, gdy samemu każdego dnia się o śmierć ociera? Wspomnienia? Te są żywe, pulsują we mnie i dają obraz na tyle realny, że widzę ją, widzę dokładnie...I taką gdy miałem zaledwie sześć latek i gdy ją żegnałem....Nie! Nie pożegnałem jej, nie pożegnałem, bo nie miała mnie zostawiać, nie miała mej zgody na to....Do tej pory jej nie ma! Miała być taka piękna, dostojna, dystyngowana....
Madonno moja, miłości matczynej pełna, we wspomnienia jak w obraz pięknie wprawiona!!!! Gdzie teraz jesteś, w czyich wspomnieniach tak żywa jak u mnie jeszcze, bo przecież tylko dzięki nim jesteś! Wspomnienia, pamieć, cześć, żałoba, żal, rozpacz czynią Cię tutaj obecną ze wszystkim co Cię kochali i czcili. Dla których byłaś córką, matką, żoną, babcią, siostrą, ciocią, koleżanką, znajomą, sąsiadką....Gdzie teraz Cie szukać, w czyich wspomnieniach byłaś, jesteś, będziesz? Przywiodłaś mnie na ten Świat, wprowadziłaś weń jak umiałaś najlepiej i zabrano Cię bez mej, Twej i innych zgody? Dlaczego? Przecież to jeszcze nie czas był na rozstania, nie czas na żałobę, na tęsknotę i łzy! Nie czas.... Miałaś odpoczywać, zwiedzać, odwiedzać, pamiętasz? Ale nie tam, nie "drugą stronę"!!!lPamiętasz jak kładłem głowę na Twych udach w czasie oglądania telewizji? Czułem się wtedy tak dobrze i bezpiecznie... Pamiętasz nasze spacery po usteckim molo i promenadzie? Jak oddawałaś mi swoją kurtkę, bo ja zsiniały cały szczękałem z zimna na całą Ustkę? Miałem wtedy osiem lat...
Pamiętasz "Antygonę" Sofoklesa, gdzie matka Hajmona przepełniona ogromnym bólem i cierpieniem po stracie syna, nie mogąc sobie poradzić z tak ogromna stratą podąża za nim? Wole taki scenariusz, łatwiej odejść samemu niż być zostawionym....A teraz muszę trwać, abyś i Ty żyła!
W mej głowie i sercu....
Write a comment
jola mk (Saturday, 12 November 2011 23:15)
ona tak naprawdę nie odeszła...
SpokojnaGłowa (Sunday, 13 November 2011 01:49)
Człowiek żyje,dopóki żyje pamięć o nim.
zagadka (Sunday, 13 November 2011 04:40)
Ciężko jest dziecku dorastać bez matki... ta strata przeogromna, z pewnością całą, piętno tragizmu na całe życie odciska....
Ale też prawdą najprawdziwszą jest , że człowiek dopiero wtedy umiera całkowicie, gdy pamięć po nim zanika... dopóki jest w pamięci, dopóki jest wspominany, cały czas żyje !!!!
Żyje w sercu, we wspomnieniach, w pamiątkach... więc tych, których kochaliśmy sercem całym, wspominajmy jak najczęściej, cieszmy się pamiątkami, które nam po nich zostały, a będą żyli nadal :)))
Mojego ukochanego brata, tragiczny wypadek zabrał 32 lata temu... ale dla mnie on jest cały czas żyje, żyje w moim sercu.... umiem o nim rozmawiać i lubię wspominać... przecież tyle razem przeżyliśmy... chociaż i tak nie godzę się z faktem, że ta "okrutna pani", co śmiercią się zowie, zbyt szybko zebrała "swoje żniwo"....
Cieszę się natomiast, że parę lat temu z "jej objęć" syna mojego "wyrwałam".... dla mnie jakby "drugie życie" dostał.... teraz urodziny swoje może obchodzić w roku dwa razy :)))
Jednak i to zdarzenie zostawiło głęboką ranę w moim sercu.... zawsze mówię sobie "a gdybym.... to może...."
Jednak tego co już się stało, zmienić nie można.... trzeba tylko nauczyć się z tym żyć....
Zośka (Sunday, 13 November 2011 04:52)
W nasze życie wpisane są różnego rodzaju dramaty i my musimy tylko nauczyć się z nimi żyć. To boli ale jakie jest inne wyjście? Nie ma!
Ewi (Sunday, 13 November 2011 08:35)
Strata bliskiej osoby(kochanej) zawsze jest czymś ponad nami, poza prawami logiki; z biegiem lat zyskujemy umiejętność życia z tą dotkliwą tęsknotą
czy umiera nam dziecko, czy mama, czy tata, brat, siostra, czy oddany przyjaciel - to podobny stan, choć mama z pewnością jest kimś nad wyraz szczególnym.
Wylinka morska (Wednesday, 16 November 2011 04:35)
"Jak jest z dzieckiem
co schodzi na ziemię
z pępkiem jak wzruszeniem
człowiek wie że umiera
nie wie gdy się rodzi
nieprawda że reszta
całość jest milczeniem"
Co matka by chciała i jak Ciebie przekonywała,jaką silną więź wywiązała tak teraz Ty zadając pytania,poprzez szereg wspomnień z nią związanych dajesz sam sobie odpowiedź i żyjesz bo ona Ci każe i trwasz bo o takim ona myśli darze :)*
tani sex telefon (Wednesday, 18 January 2017 00:26)
trząchnąć
anonse Pań (Wednesday, 18 January 2017 08:16)
różniczka