Jeszcze jest kilkanaście dni czasu, aby ewentualnie dokonać pewnych korekt w swym rutynowym "spędzaniu" Święta Zmarłych. Ustka dysponuje dwoma cmentarzami. Starym przy ulicy K. Wyszyńskiego i nowym w Zimowiskach. Jak co roku będą te miejsca zatłoczone do granic możliwości, jak na tak małe aglomeracje. Jak dla mnie 1 listopada robi się już taka sama cepeliada jak z BN i Wielkanocy. I to nie tylko w Ustce, ale w całej Polsce. Osobiscie unikam uczestniczenia w takich masówkach, bo nakręcają interesy korporacji i konsumpcjonizm. Ale ja nie o tym chciałem dzisiaj pisać.Chodzi mi o rytualne palenie zniczy. Człowiek zawsze dopatrywał się w ogniu mocy nadprzyrodzonych, magicznych. Chyba dlatego, że ten żywioł od zarania dziejów potrafił z równą mocą czynić dobro, co niszczyć i zabijać.Pomysł Palenia zniczy na grobach narodził się jako dawanie światłości jaka ma świecić zmarłym w drodze do i w samych zaświatach, także jako symbol naszej pamięci pali się znicze, jednak przecież nie o symbole chodzi. Tych mamy w naszym życiu po grdykę. Palimy więc znicze, które to dusza zbłąkana lub znaleziona już ma zauważyć. Może nawet sam Bóg doceni nasz gest, naszą pamięć o zmarłym. W taki sposób zrodziła się idea, która ewoluując przerodziła się w monsrtumentalny pęd za zaspokojeniem naszej żądzy czynienia dobra. Na jej to potrzeby powstały znicze i rozprzestrzeniły się jak to widać każdego roku na przykładach świąt masowych. Kiedy ich nie było było też dobrze, w każdym bądź razie zmarli nie skarżyli się. Często palimy znicze na grobach w celach tylko egoistycznych. Chodzi o to, aby inni, żyjący to zauważyli nasz gest, nasze przywiązanie do tradycji i do zmarłej osoby. Im więcej, im większe one są, tym o większej pamięci ma to świadczyć. Nikogo nie obchodzi co się dzieje z wypalonymi zniczami które później wyrzucane są do śmietnika. Trafiają one na wysypiska tworząc góry zalegających odpadów. Dawniej palono znicze tylko okazjonalnie, na Święto Zmarłych. Teraz przy każdej okazji. Znicze szklane, z tworzyw sztucznych oraz wkłady do nich można kupić wszędzie. W sklepach, w hipermarketach, na halach, stoiskach, nawet przy wejściach do cmentarzy. Wszędzie kwitnie dobry interes. Naszych biznesmenów mało obchodzi, co się dzieje dalej z ich produktem po wypaleniu. Niekiedy jest tak, że nie mając zamiaru iść na cmentarz, przechodząc koło straganu ze zniczami, kusi żeby kupić jedne, kilka i zapalić na grobie swoich bliskich zmarłych. Myślimy wtedy że robimy coś dobrego, ale czy na pewno? Dzięki naszej mentalności, w której zakorzenione od wieków jest okazywanie pamięci zaśmiecajamy Ziemię, nasz dom. Czy nie warto zastanowić się nad zmianą naszych upodobań? Chcesz w dowód szacunku i pamięci zostawić coś na grobie? Postaw kwiaty w wazonie, bądź w doniczce. Gdy już zwiędną i je później wyrzucisz ulegną szybkiemu rozpadowi a z nich powstaną następne i pod tym względem będziesz miał czyste sumienie. Tak naprawdę światło ze zniczy to czyste ściemnianie, czy też zanieczyszczanie. Oprócz zaśmiecania odpadami stałymi dochodzi jeszcze do koszyka emisja substancji toksycznych oraz produkcja sadzy w trakcie spalania wosku przedostająca się do atmosfery. Po prostu manifestując pamieć o zmarłych degradujemy środowisko naturalne, które ma służyć nam, oraz naszym potomkom...Tak jakbyśmy świadomie starali się przybliżyć moment spotkania się z przodkami (wersja dla wierzących). Ratunkiem w tej sytuacji mogą okazać się woski sojowe, które w Europie mało popularne wydają się być mniejszym złem dla krajów, gdzie mieszkańcy lubują się w manifestowaniu.
Oto zalety świec sojowych:
-wolniejsze topnienie wosku
-niższa temperatura spalania się świecy
-mniejsza produkcja sadzy i substancji toksycznych
-są biodegradujące.
Myślę, że warto zainteresować się tym jakie znicze nam się oferuje w naszej okolicy. Jeżeli mamy zatruwać się i innych, gdy płyta nagrobna jest już mocno rozjaśniona sporą ilością lampionów i zniczy lepiej jest dołożyć od siebie w dowód pamięci biodegradującego w 100% kwiatka. Może zamiast zniczy kładźmy na grobach kamienie jak to czynią Żydzi?Jest też inny sposób świętowania czyjejś pamięci. Mniej lub bardziej kameralne spotkanie z ludźmi, którzy znali zmarłego i wspominanie go. Ze zdjęciami, filmami, muzyką, którą lubił, anegdotami o nim, jedzeniem jego ulubionych potraw itd. najlepiej przy jakimś dużym ogniu (ognisko, kominek). Taki powrót do prasłowiańskich, pogańskich Dziadów. Niezwykle prawdziwe, oczyszczające emocjonalnie przeżycie!
Donka (Friday, 14 October 2011 17:04)
Dzięki za wskazówki... W tym roku przydadzą mi się wyjątkowo. Lepiej wcześniej niż za późno. Prawda?...
W związku z powyższym zaczynam sama mieć ochotę na... biodegradację... ;/
ustka (Friday, 14 October 2011 17:41)
Donka, chyba nie chcesz dostać przepukliny od dźwigania tej toksycznej bomby, jaką są znicze? ;)
Prawda, prawda, bo oliwa zawsze na wierzch wypływa,ciekawe dlaczego? :)
Donka (Friday, 14 October 2011 18:35)
Tia... Jakoś się doczłapię z tą bombą do jej źródeł. Zresztą ja preferuję skromne wyrazy pamięci, więc wystarczy mi byle... świeczka... ;)
A to oleum, Kotku, oleum przecie... Imć Pan Zagłoba miał na tę okoliczność całkiem pożyteczne fortele ;))
Partnerka :) (Saturday, 15 October 2011 03:53)
I tu się z Tobą zgodzę.....nie jestem zwolenniczką hucznego świętowania...na pokaz....tego dnia......a sterty zniczy na nagrobkach sprawiają wrażenie wzajemnej rywalizacji,kto ma więcej,większe,bardziej udziwnione..... i trendy!!!!!Podobnie jest z nagrobkami,muszą podkreślić status majątkowy rodziny zmarłego...:(
W temacie.......to pamiętam czasy z dzieciństwa,gdy nie zawładnęła jeszcze światem komercja, a może po prostu dla tego ze nie było w sumie niczego w nadmiarze samemu topiło się wosk i wlewało do zachowanych z poprzednich lat ceramicznych,glinianych lub gipsowych "miseczek"nawet ostatnio wykopałam taką na strychu wśród szpargałów,pewnie czekała na kolejny rok,kolejne Święto.....ale to już nie na temat .:)
włóczykij (Saturday, 15 October 2011 06:36)
Snobizm w wykonaniu polskim,to temat rzeka.Najlepsza komórka, najładniejszy samochód,markowe ciuchy i nieposzlakowana opinia wśród otoczenia,bo co ludzie powiedzą?Najlepiej za przykładem PRL-u wprowadzić znicze na kartki!;)24 sztuki rocznie do wykorzystania,to dużo a wiecie jaka by była oszczędność?:))
Magda.M. (Saturday, 15 October 2011 15:11)
Jestem tradycjonalistką i zapewne zostanę przy tych zniczach, które już zakupiłam tydzień temu. Zwykłe znicze z hipermarketu. Argument eko przemawia do mnie ale po pierwsze znicze sojowe nie są wszędzie dostępne po drugie same kwiaty to za mało. Zapalenie znicza uważam wręcz za obowiązek bo cóż więcej możemy dać zmarłym jak nie światło? Pozdrawiam
włóczykij (Sunday, 16 October 2011 04:17)
Tylko problem polega na tym,że tradycja palenia zniczy na grobach nie jest aż taka tradycyjna. Tradycja była zgoła inna:
"Do początku XX w. w Polsce (na terenach wiejskich) istniał zwyczaj przygotowywania w dniu 31 października różnych potraw. Pieczono chleby, gotowano bób i kaszę, a na wschodzie kutię z miodem i wraz z wódką pozostawiano je na noc dla dusz zmarłych (prawosławni na grobach, katolicy na domowych stołach). Wieczorem zostawiano uchylone drzwi wejściowe, aby dusze zmarłych mogły w swoje święto odwiedzić dawne mieszkania. Był to znak gościnności, pamięci i życzliwości, w zwyczaju było również nawoływanie zmarłych po imieniu. Wierzono, że dusze doświadczają głodu i pragnienia, potrzebują wypoczynku i bliskości krewnych. Obowiązkiem żywych było zaspokojenie tych pragnień, gdyż obrażone czy rozgniewane mogły straszyć, wyrządzić szkody, sprowadzić nieszczęście czy przedwczesną śmierć. Po zapadnięciu zmroku, przez dwa kolejne dni: 1 i 2 listopada, zabronione było klepanie masła, deptanie kapusty, maglowanie, przędzenie i tkanie, cięcie sieczki, wylewanie pomyj i spluwanie, aby nie rozgnieść, nie skaleczyć i nie znieważyć odwiedzającej dom duszy. W całej Polsce ugaszczano obficie żebraków i przykościelnych dziadów, ponieważ wierzono, że ich postać mogła przybrać zmarła przed laty osoba. W zamian za jadło zobowiązani byli do modlitwy za dusze zmarłych.
Tradycja palenia zniczy.
W noc zaduszną, aż do świtu, na cmentarzach, rozstajach i w obejściach, rozniecano ogniska, których zadaniem było wskazywanie drogi błąkającym się duszom. Popularne było również palenie ognisk na mogiłach samobójców i ludzi zmarłych tragicznie, którzy zwykle byli grzebani za murem cmentarnym. Chrust na te ogniska składano w ciągu całego roku (ten, kto przechodził obok, kładł obok grobu gałązkę i w ten sposób tworzył się stos do spalenia w noc zaduszną). Wierzono, że ogień palony na grobach samobójców ma moc oczyszczającą umarłych, daje również ochronę żywym przed złymi mocami, które mogły być obecne w takich miejscach. "
Teraz również można by było rozniecać takie ogniska, gdzie każdy dokłada od siebie gałązkę w dowód pamięci o zmarłych.
Co roku na grobach zostawiamy ponad 300 milionów złotych.Mało to,czy dużo?Potrzebnie,czy nie?Osąd pozostawiam każdemu indywidualnie pod rozwagę:)
zagadka (Sunday, 16 October 2011 07:47)
Taaak, odkąd pamięcią sięgam, zawsze byłam przeciwniczką takich "spędów"....
Pochodzę z bardzo dużej rodziny, więc i dużo moich krewniaków pożegnało się już z życiem ziemskim... również brata pożegnałam, który 32 lata temu zginął tragicznie...
Jednak wkurza mnie stawianie pomników, znoszenie ton zniczy i innych "sztucznych dekoracji"...
Przecież to nie dla zmarłych, a tylko dla znajomych i nawet nieznajomych.... żeby widzieli na co kogo stać !
Niejednokrotnie, za przeproszeniem, do gara nie mają co włożyć, ale pomnik.... musi przecież być ! bo co by ludzie powiedzieli !!!
A kit z tym.... przecież żałobę noszę w sercu i dalej żyję swoim życiem, nie umartwiam się na pokaz...
A moi BLISCY, mój ukochany BRAT... oni cały czas ŻYJĄ w moich wspomnieniach !!!
Uwielbiam wspominać jak żyli, jacy byli, po prostu wspominam ich.
W dniu 1-go listopada nie chodzę na cmentarz, bo i po co przeciskać się między zbędnymi pomnikami i tłumami "obserwatorów"....
czy tylko po to, żeby widzieli że byłam, jakie i ile zniczy postawiłam ???
Nie kupuję zniczy, ani sztucznych bukietów... jedynie czasami, w całkiem przypadkowy dzień, wtedy kiedy przyjdzie mi taka ochota, kupuję jeden kwiatek, jedną zwykłą małą świeczuszkę i kładę to pod krzyżem, jako symbol dla nich wszystkich razem....
Robię to, co w moim mniemaniu uważam za słuszne i nie jest mi potrzebny aplauz "obserwatorów".
Teraz też widzę, że przy okazji moich "dziwactw", dbam również o środowisko i to mnie bardzo raduje :)))
ustka (Sunday, 16 October 2011 17:34)
Ja mimo wszystko świeczkę na kominku zapalę i będę z bliskimi, którzy odeszli myślami, co ja mowie, jestem cały czas. Nie jest mi potrzebne święto do pamiętania, ale i tego dnia będę.
Wylinka morska (Friday, 21 October 2011 07:45)
Ten dzień jak i ten za nim,na wspomnieniach mija,a groby mi bliskie tylko wieczorem odwiedzam,jakoś ta pora najlepiej mi odpowiada.
Zdarzało się,że byłam na cmentarzu o północy ;)
Nie jestem fanką zniczy,wolę kupić kwiatka :)
Wylinka morska (Monday, 24 October 2011 05:03)
Leszek Kołakowski — Mini wykłady o maxi sprawach
"Wolno nam, gdy jest powód, mówić o zmarłym źle, ale gdy się przyzwyczaimy wszyscy do tego, że ich materialne szczątki są jak kamień przydrożny, bezosobowe, rzeczowe, bez żadnego odniesienia do naszego życia duchowego, choćby czasem mogły się przydać, grozi nam, że również żyjących będziemy traktować jako przedmioty wymienialne. I to byłby kres naszej kultury."
Głęboko mnie to...zastanowiło hmm
Motylek (Sunday, 30 October 2011 09:12)
Dla mnie płomień oznacza pamięć,
dlatego zapalę ten znicz by być z moimi bliskimi - tam.............
Kocham cmentarze, może to dziwne.
Ale dają chwilę zadumy i zastanowienia się w jakim to miejscu sama się w danym dniu znajduję...
No i pierwsza randka była moja na cmentarzu :)
Więc to miejsce wspominam nadzwyczaj ciepło :)))