Niezaleznie od tego, czy wszyscy Ustczanie są zadowoleni z wizerunku i miejsca usadowienia pomnika Syrenki, to fakt jej istnienia został już przypieczętowany. W tym roku przekazano list od warszawskiej siostry usteckiej imienniczki. A początki były nad wyraz burzliwe. W herbie Ustki widnieje syrenka. Żeby symbol stał się ciałem, z inicjatywy Lokalnej Organizacji Turystycznej (LOT) i usteckich obywateli powstał pomysł, by syrenie zbudować pomnik. Biust wabiłby turystów, którzy szturmowaliby stragany w poszukiwaniu kubków, breloczków i pocztówek z podobizną kobiety-ryby. Nie będę wdawał się w szczegóły tego wielkiego przedsięwzięcia, ale fakt faktem, że twórca rzeźby profesor Jerzy Michał Rosa wydał oświadczenie, w którym stwierdził, że odlana w brązie figura syrenki jest niezgodna z wykonanym przez niego modelem w gipsie. Później wandale straszliwie okaleczyli syrenkę a po jej powrocie na cokół autor nadal domaga się od władz miasta usunięcia rzeźby. W ten sposób tworzy się historię, nową historię pomnika wzniesionego ku chwale legendy. Legendy o Dobrogniewie.A było to tak... Dawno temu, gdy jeszcze na tych ziemiach ludzie malej wiary oddawali cześć Światowitowi i jemu składano hołdy, w osadzie rybackiej Orzechowo, mieszkała córka Stoisława- Dobrogniewa. Była tak piękna, że wszyscy co ją znali nazywali ją Ustka. Zapałała ona miłosnym uczuciem do jednego z chłopców Rybosławie, mieszkańców Orzechowa. Było to uczucie z wzajemnością. Jednak, jak to w większości legend bywa, musiał się wmieszać w to uczucie zazdrosny Światowit, który zatopił łódź Rybosława jego samego uśmiercając. Dobrogniewa wypatrywała oczy z nadzieją powrotu ukochanego, wylewała strumienie łez (stąd powstały niewielkie źródełka zasilające Bałtyk) z żalu po swej miłości, aż pewnego razu zrozpaczona weszła do wody wypatrując na horyzoncie łodzi Rybosława. Wchodziła do wody coraz dalej i dalej i nagle pod stopami zabrakło piasku i zakryły ją fale. Ze zdziwieniem zobaczyła, że jej długie nogi złączone są razem i pokryła je rybia łuska. Zamiast stóp pojawił się rybi ogon.Tak oto zazdrość Światowita stała się przyczyną powstania pięknej legendy. Miłość Dobrogniewy-Ustki do Rybosława przetrwała. A to, że zamienił ją w syrenkę, która pojawia się podobno samotnie na bezludnej dzikiej plaży koło Orzechowa, by sprawdzić, czy nie wrócił jej Rybosław dodaje atrakcyjności pięknej okolicy. Jeżeli wieczorową porą spotkasz wychodzącą z wody piękną nieznajomą możesz być pewien, że to legendarna Dobrogniewa. A kto zamoczy nogi w jednym z wielu strumyków powstałych w miejscu, gdzie na piasek padały łzy stęsknionej Ustki, może się nagle zakochać.
Tera to Brzoskwinka:) (Friday, 30 September 2011 02:10)
Piękna legenda :)
Fajnie jest poznać "bajkową historię" ciekawych miejsc :) Tylko czy wszystkie posiadają takową.....
Wylinka morska (Friday, 30 September 2011 04:38)
To oczywiste,że każde miejsce posiada bajkową perełkę :)
Brakuje tylko osoby z pasją,która należycie by to wykorzystała w dobrym i korzystnym celu,a może tak przetrzeć jej oczy rybią wątrobą z łososia i minie niedola a szczęście wraz z rozwojem zawita w usteckich podwojach ? ;)
Wylinka morska (Friday, 30 September 2011 04:48)
I to jest reklama,czysta,magiczna,chce mi się tam jechać i pozostawić na początek ze cztery łuski :))
Legenda wprowadziła mnie w stan romantycznego upojenia,czy to za pierwszym zamoczeniem mogę uzyskać ten nagły stan? ;)
Tera to Brzoskwinka:) (Friday, 30 September 2011 05:04)
Hm....no dobrze,zakochać....tylko teraz nurtuje mnie pytanie w kim?? Czy chodzi o Ustkę,w niej się zakochamy,czy może w Rybosławie :D
A co będzie,jak się okaże że zamiast zakochania,nogi zamienia mi się w płetwy ??:P
Wylinka morska (Friday, 30 September 2011 05:17)
W całości uroku dodaje miejsce i czas i osoba to typowe dla zakochania :))
Mogę Ci powiedzieć,że jest całkiem fajnie....z ogonem ;
<plusk>
Donka (Friday, 30 September 2011 11:07)
Najwyraźniej Wylinka już znalazła swojego Rybosława. Oby nie musiała tyle na niego czekać, co legendarna Dobrogniewa-Ustka... ;)
Ja wolę jednak zachować swoją dotychczasową postać - wszak Villa Banita znajduje się 1000 m od morza i z płetwą byłoby cokolwiek trudno do niej dotrzeć. Jeśli zaś rzeczywiście Ustka to takie... magiczne miejsce, to może i my, Brzoskwinko, natkniemy się tam na swoich "Rybaków" i też przeżyjemy tam całkiem urocze chwile... ;))
A tak swoją drogą to stwierdzam (wypraktykowane), że dla zakochanego nie ma znaczenia ani czas, ani miejsce, jeno tylko i wyłącznie konkretna... osoba... :)
włóczykij (Friday, 30 September 2011 11:46)
1000 metrów? Mogę już zacząć kopać kanał?;)
Donka (Friday, 30 September 2011 12:24)
Jasne, ale spiesz się... Zima za pasem i ani chybi szpadle na glebie połamiesz... ;)
ustka (Saturday, 01 October 2011 07:18)
A ja, własnie, wyszukałem jeszcze jedną legendę, równie ciekawą o usteckiej syrence: "Najbiedniejsza ustecka wdowa miała na imię Marusza Skoczkowa. Jej syn Gwido wypłynął na morze na okręcie żaglowym kupca Prospera, aby zarobić na utrzymanie matki i swoje. Długo nie wracał i biedna wdowa wypatrzyła oczy spoglądając w morską dal. Właściciel szkunera odmówił biednej wdowie wsparcia, ale ulitowała się nad nią Bryzga Rosowa. Codziennie przynosiła opuszczonej kobiecie łososia, a któregoś dnia rzekła: "Bryzgi Rosowej posłuchaj rady: jutro nim z morza brzask wstanie blady, przetrzyj źrenice rybią wątrobą. Mija niedola, szczęście przed tobą".
Kiedy Marusza wykonała polecenie tajemniczej mieszkanki fal, cudownie odzyskała wzrok, a z morskiego brzegu dostrzegła powracający szkuner "Wieloryb", na pokładzie którego znajdował się jej syn Gwido."(za Wiki)
Donka (Saturday, 01 October 2011 12:06)
Piękna legenda. Ale teraz to ja już nic nie rozumiem. To ustecka syrenka symbolizuje teraz matkę wypatrującą powrotu syna? To ja bym chętnie połączyła dwa wątki i zamiast Maruszy wstawiłabym Dobrogniewę, a w miejsce Gwido - Rybosława. Tym sposobem mielibyśmy happy end dla kochanków bez wizji wiecznego czekania... O! I kanału nie trzeba by było już kopać, bo rybi ogon pojawiałby się tylko na czas nieobecności Gwido-Rybosława... ;)
ustka (Saturday, 01 October 2011 18:33)
Hm, każda legenda powinna mieć jednak trochę dramatyzmu w sobie i coś co absorbuje myśli turystów. Do mnie bardziej przemawia jednak legenda o Dobrogniewie-Ustce i Rybosławie. :)
Donka (Sunday, 02 October 2011)
Strasznie tęskno się zrobiło... Niechże Włóczykij szykuje szpadle i zabiera się do kopania. Jak zima zmrozi to, co napłynie do wykopanego kanału, to nasza nowożytna Dobrogniewa-Ustka wpadnie do Villi Banita w iście imponującym stylu ;))
ustka (Sunday, 02 October 2011 16:28)
Ale, niestety, z racji tego, że ma rybi ogon, już kankana na stole w Villi Banita nie zatańczy;)
włóczykij (Monday, 03 October 2011 13:14)
W XXI wieku szpadle? A technika od czego jest? Proponuje przewieźć syrenkę saniami zamrożoną w tafli lodu! ;)
Donka (Monday, 03 October 2011 15:40)
No proszę! A kto proponował kopanie kanału? Wobec tego rozumiem, że zasponsorujesz lub... sam pociągniesz te sanie, a potem zajmiesz się rozmrażaniem tej biednej, stęsknionej... mrożonki... ;))
Hmmm... A to kankan na stole jest też w programie? Można wiedzieć, jakie jeszcze "figury" zaplanowano? Legendarna mrożonka będzie miała niezły spektakl ;)
Wylinka morska (Tuesday, 04 October 2011 10:02)
No cóż,trochę zacofania i już za łopatę już tylko można chwycić ;))
Szykujcie ręczniki albo jaki szlafrok firmowy bo zaleje Wam cały hol i nie trzeba mi kapci moje stopy chcą czuć :)
Nie wiem czy wiecie ale czuję ogon tylko jak się zanurzam ;)
Donka (Wednesday, 05 October 2011 15:44)
Tylko stopy? Ja tam lubię czuć... całą sobą ;)
Hm... Ale to:
"...Nie wiem czy wiecie ale czuję ogon tylko jak się zanurzam ;)"
muszę przyznać, że wprowadziło mnie w lekką konsternację... Czujesz swój ogon, gdy się zanurzasz? Cie choroba... ;))
Wylinka morska (Sunday, 09 October 2011 06:36)
Donka to najintymniejsze kończyny dla mnie ;))
Bądź tyle lat z takim ogonem co ja,to poznasz mej tęsknoty smak ;)
W pełni wanna wodą wypełniona
zamienia me nogi w ogona hehe ;))
Donka (Monday, 10 October 2011 14:43)
Czekaj no, Wylinko, potrenuję se we własnej wannie (niekoniecznie pełnej) - może i ja poczuję ten... ogon ;DDD
Wylinka morska (Tuesday, 11 October 2011 04:20)
Czekam,chociaż ja,bo powinny być przy ty 2 lub cztery osoby ;)
Bo samo przeobrażenie to jak muśnięcie meduzy,ale nie pamiętam już jak to było za pierwszym razem ;)
Jednak zastanów się,mówią dwie siostry,z których jedna osiadła w Kopenhadze a druga chroni Warszawę,cierpimy z powodów aktów wandalizmu,coś nam wciskają lub naturę delikatnych dłoni zmieniają :(
Donka (Wednesday, 12 October 2011 14:50)
No to chwalić Pon Bucka mi jest bliżej do tej warszawskiej... Tylko ta meduza mnie nieco stopuje. Toż to nie jeden człek od takiego "muśnięcia" stwora pt. meduza pożegnał się już z tym światem - i nie ogonem, bo takowego stwór ten nie posiada. Toteż ja wolę pozostać przy prawdziwych ogonach. Pomoczę się w tej wanience regularnie i zobaczymy, co z tego wyniknie... ;)
Wylinka morska (Wednesday, 12 October 2011 15:28)
:)))
Na takie muśnięcia zawsze miej koniak pod pachą ;)
I koniecznie pośpiewaj sobie :))
<plusk>
Wylinka morska (Friday, 21 October 2011 05:18)
Dwie legendy,romantyczna i scjentyczna,jeśli w oceanach faktycznie żyją syreny, to racjonalna część umysłu podpowiada,że nie będą wyglądać,jak śliczna Sawa.
Środowisko wodne musiało im nadać inną,dziwną formę.
Ciekawe czy Donka zmieniła już swoją powierzchowność? ;)
Wraz z upływem czasu zmienia się powierzchowność syren. Zresztą już od zarania opowieści o rozumnych wodnych stworzeniach przedstawiano te istoty na rozmaite sposoby. Przykładowo, od syren Odyseusza bliższe są Sawie starogreckie nereidy i trytony z orszaku Posejdona.
Dziś także wygląd syren nie jest jednoznaczny. Świadkowie z Afryki Południowej opowiadają o pięknych Kaaiman. Jednak inne źródła mówią o spotkaniach z syrenami, które za urodziwe trudno uznać. Rzec można, że w tym miejscu spotykają się dwie legendy, romantyczna i scjentyczna. Bo jeśli w oceanach czy egzotycznych śródlądowych wodach faktycznie żyją syreny, to racjonalna część umysłu podpowiada, że nie będą wyglądać, jak śliczna Sawa. Ewolucja, przystosowanie do wodnego środowiska musiały im nadać inną formę. I doniesienia o takich stworzeniach faktycznie napływają. W połowie listopada 2007 roku japońscy kryptozoolodzy donieśli o kilkakrotnym zaobserwowaniu w wodach Oceanu Spokojnego, w pobliżu Antarktydy, niezwykłej istoty, zwanej Ningen.
Wylinka morska (Friday, 21 October 2011 05:24)
Uwielbiam legendy,które są niewyjaśnione do dziś,na które nie ma jako takich dowodów,być może nikt tego nie drążył bo nie widział w tym interesu?
Wylinka morska (Friday, 18 November 2011 05:43)
Donka,co z Twoim ogonem,udał Ci się? ;)
Wylinka morska (Wednesday, 29 February 2012)
http://www.gp24.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20110717/TURYSTYCZNEPERLYPOMORZA1101/443089256
Szczypta pieszczoty i miniaturka kreta,koniecznie odwiedźcie Ustkę,nie dość że zobaczy Was cały świat,wystarczy ta odrobina szczęścia. :))
:))
Wylinka morska (Wednesday, 29 February 2012 13:31)
Oj wyszedł mi zakalec ;)
Proszę,odwiedźcie link poniżej :)
http://www.gp24.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20110717/TURYSTYCZNEPERLYPOMORZA1101/443089256
Wylinka morska (Wednesday, 29 February 2012 13:34)
Nic z tego Mikołajek mi psoci...;))
Poczytajcie więc to:
Usteccy turyści wierzą w moc syrenich piersi.
:)